Oto Hania – mama, babcia i prababcia, a przede wszystkim niezwykła seniorka, która na emeryturze powróciła z ogromną energią do szydełkowania, a swoje produkty prezentuje w Sieci i na jarmarkach, w Polsce. Jej prace można znaleźć na takich portalach jak Tik Tok, Facebook i Instagram. Jest skromna i gdyby nie Facebook, to przytulasy lądowałyby pewnie w szufladzie (o ile wszystkie by się tam zmieściły). Nie wyobraża sobie dnia bez włóczki i uwaga – zaczyna od 5 rano!
Jak zaczęła się Pani przygoda z szydełkowaniem?
– Przygodę z szydełkowaniem rozpoczęłam jeszcze w szkole podstawowej, mniej więcej, gdy miałam 12-13 lat. To była okazja, żeby nauczyć się czegoś nowego i bardzo mi się to podobało. Wtedy to wykonywałam szaliki i serwetki. Szybko polubiłam to zajęcie i poszukiwałam kolejnych pomysłów do realizacji. Sprawiało mi to wiele frajdy!
– W nauce na drutach pomagała mi mama. Później, niestety miałam mniej czasu, ponieważ zajmowałam się dzieckiem. Kiedy jednak tylko miałam możliwość, wracałam do swojej pasji. W wieku 30 lat wykonywałam swetry i obrusy, które sprzedawałam do lokalnych sklepów, takich jak Cepelia. Wraz z powrotem do pracy, coraz trudniej było wygospodarować chwile na robótki ręczne, dlatego od kiedy jestem na emeryturze, staram się nadrabiać wszelkie zaległości. Rękodzieła wykonywałam nie tylko na szydełku – były to też druty, wiklina papierowa, decoupage, kwiaty z krepy, serwetki, łapacze snów i wianki.
Skąd pomysł na wykonywanie maskotek?
– Pewnego razu jedna Pani poprosiła mnie, abym wykonała dla bliźniąt misie na szydełku. Najpierw, nie byłam pewna, czy dam radę coś takiego zrobić, ale stwierdziłam, że spróbuję. Udało się i to mnie podbudowało, że pomyślałam ,,O, fajnie!”. To mnie wciągnęło do takiego stopnia, że oprócz samych maskotek, zaczęłam tworzyć dla nich specjalne ubranka, w tym sukienki, buciki, kapelusze, a każda z moich zabawek otrzymuje własną osobowość i charakter.
Miś ,,Pilot” wykonany przez panią Hanię
Na jakie przeszkody Pani trafiła, rozpowszechniając swoje produkty w Sieci?
– Może na wełnę? – śmieje się Pani Hania. Obecnie bardzo trudno dostać dobrą wełnę. Jeśli chodzi o publikowanie materiałów, robi to głównie moja córka, bo ja nie do końca potrafię. Największą przeszkodą były kwestie formalne. Nie wiedziałyśmy, że potrzebne są specjalne certyfikaty – myślałyśmy, że sam fakt, że ktoś wykonuje rękodzieło, wystarczy, żeby móc je sprzedawać w Internecie. Podobnie o opłatach i kwestiach, takich jak RODO, których dawniej zdecydowanie nie było. Innym problemem była kwestia zdobycia popularności – na początku bardzo trudno było znaleźć wystarczającą ilość odbiorców. Można powiedzieć, że potrzebowaliśmy dwa-trzy lata, żeby wybić się w Sieci. Trudna była również nauka wysyłania paczek za pomocą paczkomatu.
Córka Pani Hani dodaje:
– Wiele starszych osób tak ma, że mówi: ,,Nie ja tego nie potrafię, ja tego nie chcę, to jest za trudne, ja tego nie ogarnę” – taka blokada przed różnymi rzeczami szczególnie technicznymi, a później się okazuję, że jednak można się tego nauczyć. Tak był z mamą i właśnie z wysyłką paczek. Teraz Hania śmiga do paczkomatu i świetnie sobie radzi. Na niektóre rzeczy jednak po prostu brakuje czasu.
Jak się Pani czuje, gdy czyta komentarze na swój temat?
– Jestem zachwycona komentarzami! One są super, to buduje. Cieszę się, że jakieś dziecko dostanie takiego fajnego misia i nie dość, że jest z tego powodu szczęśliwe, to będzie też taka pamiątka po mnie, gdy mnie kiedyś zabraknie. To miłe czytać, że ludzie są zadowoleni, że wspierają, że nie mówią ,,Ej stara babo idź do piachu (śmiech)”. To bardzo motywuje.
Ma Pani ponad 40 tys. obserwujących na platformie Tik Tok, z czego niektóre filmy zostały odtworzone przez prawie milion osób. Czy uważa Pani siebie za influencerkę?
– Influe? Influencer? A co to takiego? – śmieje się Pani Hania. Nie, nie czuję się influencerką.
Na jednym z Pani materiałów można przeczytać, że dwa lata temu jeszcze nie obsługiwała Pani smartfona, czy trudne było opanowanie nowych technologii?
– Cały czas pomaga mi córka. Duży problem miałam nauczyć się używać WhatsAppa, ale już potrafię. Inspiracji szukam na platformie Pinterest i na Instagramie. Bardzo długo nie chciałam mieć nawet smartfona, miałam starszy telefon, ale powolutku uczę się używać technologii. Chce się jeszcze nauczyć drukować etykiety, żeby szybciej wysyłać paczki. Boję się używać trochę tych sprzętów, no bo nie umiem albo boje się, że coś zepsuję.
Czy osoby w Pani wieku wspierają Pani hobby? Jak reagują na Pani pomysły?
– Raczej nie, nie za bardzo trzymam się z osobami w swoim wieku, trochę przez to, że nie mam czasu. Najbardziej wspiera mnie siostra, która podziwia to, co robię, bo sama próbowała, ale jej nie do końca wychodziło. Bardziej mam kontakt z młodszymi osobami.
Często wystawia Pani swoje prace na jarmarkach?
– W tym roku będę na dwóch jarmarkach, choć w zeszłym byłam na znacznie więcej. Nie mam czasu, nie wyrabiam się z robotą. Ale jarmarki uwielbiam! Lubię porozmawiać sobie z ludźmi, ,,po grandzić”, cieszę się, jak ktoś coś kupi, jak podziwia. Niektórzy myślą, że to zrobione maszynowo. To wszystko motywuje. Podobnie w Internecie, ale tam nie można zobaczyć tych, którzy komentują, a na jarmarkach jest kontakt twarzą w twarz. Raz to nawet pewna dziewczynka specjalnie przyjechała z obozu, żeby tylko zobaczyć to, co robimy i zrobić zdjęcie.
Kto pomaga w realizacji Pani pasji?
– Pomaga mi głównie córka, ale cała rodzina kibicuje i pyta, jak idzie nam realizacja. Pomoc córki jest niezastąpiona, bez niej trudno byłoby mi zaistnieć w Internecie. To główne ona tworzy materiały do Sieci, ja zazwyczaj patrzę na to, co ona przygotowała i mówię, co myślę na ten temat.
Czy ma Pani receptę jak być pozytywnie ,,zakręconą osobą w życiu”?
– Ja zawsze byłam wesołą grandziarą i nie martwiłam się tak, lubiłam się bawić, tańczyć, byłam w zespole, zawsze myślałam, że co ma być, to i tak będzie. Nie mam czasu na myślenie. Takie robótki mnie uspokajają i pozwalają nie myśleć o kłopotach i problemach.
Prace Pani Hani można znaleźć w Internecie, na Instagramie, Tik Toku i Facebooku pod nazwą @misiemamytu. Aby zamówić maskotkę, wystarczy napisać wiadomość prywatną na adres: misiemamytu@gmail.com bądź za pośrednictwem Instagrama, Tik Toka lub Facebooka.
Twórczyni ,,MisiówMamy” jest otwarta na współprace z innymi pasjonatami drutów i szydełka, dlatego warto odezwać się do niej w sprawie wspólnych inicjatyw.