Wyjątkowa, artystyczna dusza, której drogi wiodły m.in. przez Polskie Radio, muzyczne grupy i chóry, zespół rockowy ,,Max i Małgorzata”, Operetkę Wrocławską, Ośrodek Baletowy ,,Arabeska” i agencje aktorskie. Laureatka wielu nagród i wyróżnień w konkursach literackich, a także autorka tomików poezji. W swojej twórczości dotyka najgłębszych pragnień ludzkich i bolączek, które niejednokrotnie potrafią namieszać w głowie. Na co dzień jednak całkiem zwyczajnie spełnia się jako kobieta, babcia, przyjaciółka, powierniczka, gdy odskocznią stają się dla niej kolejne przyjmowane role.
Co zapoczątkowało Pani przygodę z pisaniem?
– Zacznę od tego, że moją nauczycielką języka polskiego w szkole podstawowej była pani Maria Karpowicz, żona Tymoteusza Karpowicza, wrocławskiego poety, prozaika i dramaturga. Lekcje z panią Marią były niezwykle ciekawe, uwielbiałam je. Wypracowania też i omawianie wierszy również. Wtedy to perspektywa zastanawiania się nad tym ,,co autor miał na myśli” nie przerażała. Przychylność nauczycielki, gdy to doceniała, bardzo mnie cieszyła. Pierwszy wierszyk, takie niezdarne tworzenie miało miejsce po ostatnich koloniach, gdy zakochałam się z wzajemnością, platonicznie, w niebieskookim blondynie. I tak to się zaczęły rymy, kolejne i kolejne pojawiać na papierze, a później znikały w szufladzie.
Co Panią skłoniło do dalszego pisania i ,,szlifowania pióra”?
– Kiedy zostałam żoną i mamą pierwszego syna, raz na jakiś czas wiersze dawały o sobie znać. Jeśli usypiały, to znów się budziły. Pojawił się drugi syn, a życie było raz słoneczne, raz burzowe, jak to życie. Gdy któregoś dnia koleżanka odwiedziła mnie bez zapowiedzi i zastała mnie przy stole pełnym zapisków tworzących kolejny wiersz, nie dało się już ukryć, że piszę. Przeczytała kilka i spodobały jej się. Podała mi adres do Saloniku Trzech Muz, miejsca, gdzie warsztaty poetyckie prowadziły cudowne dziewczyny – Elżbieta Anna Kołodziejczyk i Justyna Paluch. Tam przez kilka lat ,,szlifowałam pióro” potocznie mówiąc. Zaczęłam wysyłać wiersze na konkursy, otrzymywać nagrody i wyróżnienia. Było to dla mnie miłe i motywujące. Razem z Elą Anną Kołodziejczyk, która napisała muzykę do wielu moich utworów, organizowałyśmy wieczorki poetyckie, które były ciepło przyjmowane.
Jakie są Pani osiągnięcia?
– Wydałam kilka tomików i dwie płytki z piosenkami, które śpiewa Ela Anna Kołodziejczyk do muzyki własnej i Pawła Kołodziejczyka, który je aranżował. Ponieważ sama kiedyś śpiewałam własne teksty w zespole rockowym ,,Max i Małgorzata”, miałam ochotę, żeby ktoś inny, na swój sposób zaśpiewał to, co napisałam. Ela zrobiła to rewelacyjnie. Jej i Pawłowi zawsze będę ogromnie wdzięczna.
Na jakie tematy najczęściej Pani tworzy?
– Tematyką moich wierszy jest z reguły miłość, uczucie, które motywuje albo podcina skrzydła. Piszę o różnych kolorach życia, przyrodzie, marzeniach. Po wieczorkach poetyckich wiele kobiet mówiło, że utożsamia się z nimi, że to tak, jakby w wierszach widziały siebie, były wzruszone. Nie ma nic piękniejszego dla autora niż taka ocena.
Czy emerytura mocno wpłynęła na Pani życie?
– Po przejściu na emeryturę artystyczną, a pracowałam w Operetce Wrocławskiej w charakterze artysty-śpiewaka, przez jakiś czas napawałam się nią. Miałam całe dnie i wieczory wolne. W teatrze czas pracy jest podzielony – przed południem próby, wieczorem spektakle. Tylko poniedziałki są wolne. Po jakimś czasie ten nadmiar ,,wolności” zaczął mi przeszkadzać, zaczęło brakować tych artystycznych bodźców. Na świecie pojawiły się wnuki, więc stałam się ,,etatową babcią”, dopóki nie poszły do przedszkola. I znowu zaczęło być za spokojnie. Pomyślałam, że przypomnę się w Agencji ABM. Odświeżyłam dane. I tak to się potoczyło, i toczy do dziś. Jestem w ośmiu agencjach aktorskich. Zagrałam i gram nadal (gościnnie) w tak serialach jak: Dzielnica Strachu, Sprawiedliwi – Wydział Kryminalny, Lombard. Życie pod zastaw, Kurierzy, Oszukane, Detektywi w Akcji, Pierwsza Miłość, Zameldowani, Nowe sekrety sąsiadów, Uzdrowisko, Uroczysko. Również w filmach Umorzenie, Częstotliwość i inne.
Teatr i druty – na zdjęciu pani Małgorzata
Pani Małgorzata dodaje:
– Praca przed kamerą stała się moją pasją. Kiedy pada słowo ,,akcja!”, zapominam o niej, przestaje dla mnie istnieć, jestem cała zatopiona w tym, co mam odegrać na planie. Wcielam się od piętnastu lat w rolę matek, żon, babć, osób szczęśliwych lub nie. Z radością przyjęłam ostatnio rolę charakterystyczną, kobiety w mocno podeszłym wieku. To ciekawe doświadczenie. W siwej peruce, bez makijażu, z dorobionymi zmarszczkami i zmienionym głosem stałam się staruszką z nie najlepszą już pamięcią opowiadającą o swoim synu… To krótkometrażowy film ,,Malediwy”, można go obejrzeć na kanale YouTube.
Co jeszcze robi Pani w wolnym czasie?
– Ponieważ nie mam stałej roli w serialach, kolejne zlecenia pojawiają się w różnych odstępach czasu. Żeby zapełnić ,,nicnierobienie” chodzę od lat na zajęcia z pilatesu, długie spacery, z zaprzyjaźnioną sąsiadką do kina, koncerty i kawkę w miłych miejscach. Pomimo mijających lat nadal mam apetyt na życie chyba coraz większy, dużo energii i pogody ducha. Mówią, że PESEL to tylko cyferki i ja się z tym zgadzam! Kocham ludzi, zwierzęta i ,,cały ten świat”, marząc o tym, by było w nim spokojnie, bezpiecznie i życzliwie – mówi Pani Małgorzata.
Nie sposób opisać wszystkich zainteresowań i pasji pani Małgorzaty. Jak ona sama wskazuje – jest wdzięczna za talenty, którymi została obdarzona. Niegdyś była to poezja, która stanowiła odskocznię, formę terapii, refleksji nad życiem i bezpieczną przystań – dzisiaj, aktorstwo pozwalające wcielać się w przeróżne role. Niektóre utwory muzyczne pani Małgorzaty można znaleźć w serwisie YouTube: kliknij tutaj
A aranżacje jej tekstów na profilu: kliknij tutaj