Barbara od zawsze wiedziała, że jej życie będzie związane z przyrodą. To mama nauczyła ją miłości do natury i razem pielęgnowały ogródek warzywny i kwiatowy, dbały o zwierzęta, dokarmiały ptaki zimą. Już jako dziecko opiekowała się chorymi wróblami, hodowała króliki, przygarniała porzucone koty i psy.
– „Od dzieciństwa czułam, że to moja droga. Marzyłam, by zostać nauczycielką przyrody i biologii” – wspomina.
Nauka wśród drzew i zwierząt
Dziś jest znana jako „Babcia Natura” w social mediach. Zanim zaczęła nagrywać filmy i dzielić się swoją pasją w sieci, przez 27 lat pracowała jako nauczycielka, z czego 15 lat była dyrektorką szkoły. Przez całe zawodowe życie angażowała się w edukację ekologiczną i promocję zdrowia. Jej działania wykraczały poza mury szkoły, organizowała lekcje w terenie, prowadziła warsztaty i kółka ekologiczne Jej lekcje nie były standardowe i nie zamykały się w sali lekcyjnej z podręcznikiem.
– „Biologii nie da się nauczyć w szkolnej ławce. Razem z dziećmi chodziliśmy na łąki, do lasu i nad rzekę. Organizowałam dłuższe wycieczki oraz warsztaty, na których uczniowie uczyli się przez doświadczenie. Z dumą patrzyłam, jak ich oczy błyszczały z zachwytu”.
Wydała kilka publikacji, dziś już niedostępnych w sprzedaży. Dotyczących edukacji ekologicznej, ginących zawodów na wsi oraz przewodnika po ścieżce rowerowej Doliną Rzeki Podlipie. Jej praca naukowa i edukacyjna łączy wiedzę z pasją i pokazuje wieloletnie zaangażowanie, które nie ustaje wraz z przejściem na emeryturę. Obecnie pracuje także nad nową książką, w której opowiada o codziennym życiu na wsi – jego rytmie, wyzwaniach i urokach.

Po 25 latach mieszkania w mieście wróciła na wieś, stęskniona za przyrodą i wolnością. Właśnie tam spędziła swoją młodość i postanowiła wrócić do swojej małej ojczyzny. Bliskość z naturą zawsze miała dla niej ogromne znaczenie.
– „Kochałam obserwować przyrodę. Do dzisiaj wiem, jak wiosną pięknie pachnie ziemia, gdzie osy i trzmiele mają gniazda, jak chwytać pokrzywę, żeby się nie poparzyć, oraz czym zimą dokarmiać zwierzęta” – wspomina.
Wieś jednak to nie tylko natura, a też ludzie i bliskość jaką ze sobą dzielą. Wzajemna pomoc, solidarność i poczucie, że nie jest się samemu w trudnych chwilach. W mieście ludzie nie tworzyli tak zażyłych relacji, do których była przyzwyczajona Barbara. Tęskniła za autentycznymi relacjami, które dają oparcie i uczą, że człowiek najpełniej żyje nie tylko „dla siebie”, ale także „dla innych”.
– „Na wsi ludzie często sobie pomagają. Wspólnie wykonują prace polowe, przygotowują uroczystości rodzinne – zarówno te radosne, jak i smutne. Tam wszyscy mogą na siebie liczyć” – podkreśla.
Mimo, że już nie wstaje rano, żeby iść do szkoły i pokazywać świat przyrody uczniom, to nie oznacza, że nie ma co robić. Jej dzień zaczyna się o świcie, przy dźwiękach piania koguta. Ćwiczy na tarasie, dogląda swoich pupili. Sprząta, gotuje, przygotowuje przetwory i pielęgnuje kwiaty, którym nadaje imiona osób, które lubią lub lubiły dane kwiaty.
Popołudniami wsiada na rower, by odkrywać piękno okolicy. Przejażdżki nie są tylko formą ruchu, ale także sposobem na kontakt z naturą i sfotografowanie piękna okolicy. Wieczorami montuje filmiki, przegląda zdjęcia i dzieli się nimi ze swoimi odbiorcami w social mediach. To właśnie tutaj, wśród zieleni, powstała „Babcia Natura” – niezwykła postać, która swoją miłością do przyrody i codziennością życia na wsi inspiruje ludzi w intrenecie.
Działalność w social mediach
Barbara, znana w internecie jako „Babcia Natura”, od kilku lat aktywnie dzieli się swoją pasją. Jej kanał i media społecznościowe to miejsce pełne opieki nad zwierzętami, bliskości natury oraz domowych przepisów.
– „Nie planowałam tego. Po odejściu na emeryturę szukałam sposobu na kontynuację swoich zainteresowań i kontakt z ludźmi. Pomogła mi córka, która zawodowo pracuje jako dziennikarka i reżyserka. Zaproponowała wspólne nagrywanie filmików na YouTube.” – opowiada Barbara.
Babcia Natura wspomina, że forma przekazu przez film od razu przypadła jej do gustu i stała się idealnym sposobem na dzielenie się swoimi przemyśleniami. Nie boi się nauki i technologia nie jest jej straszna. Jej niecierpliwość popchnęła ją do tego, żeby samemu bez pomocy córki tworzyć materiały.
– „Najpierw bacznie obserwowałam pracę córki z kamerą, potem odważyłam się i poprosiłam, aby nauczyła mnie nagrywać i montować. Tak powolutku zaczęły powstawać pierwsze materiały. Córka pomagała mi montować trudniejsze materiały, czasem nadal mnie wspiera. Jednak jak coś nagram to natychmiast, chcę pokazać światu. Sama montuje po swojemu, a ona łapie się za głowę”.
Na swoim koncie ma już ponad 600 rolek i nie ma zamiaru przestawać. Jej głowa jest pełna pomysłów, a ludzie, który ją oglądają napędzają do dalszego działania.
– „Nie ukrywam, że filmiki jest to moje hobby, rodzaj terapii i dowód na to, że w starszym wieku można być kreatywnym oraz użytecznym. Starość to nie bezsilność i odosobnienie. Wystarczy ożywić swoje zainteresowania i je realizować. Wtedy życie staje się wartościowe i piękniejsze”.
Dzięki social mediom udało jej się nawiązać kontakty z dawnymi uczniami, którzy pamiętają doskonale jej lekcje przyrody. Zapraszali ją do znajomych, pisali do niej wspominając dawne czasy. Później grono jej obserwatorów rozrosło się, ale w jej sercu specjalne miejsce zajmują dawni uczniowie.
– „Nauczyciel nosi w sercu swoich podopiecznych przez całe życie i zawsze zastanawia się jak im ułożyło się życie i czy są szczęśliwi. Dzięki mediom społecznościowym, wiem co dzieje się u moich uczniów. Cieszy mnie każdy sygnał i gest życzliwości z ich strony”.
Zwierzęta – rodzina na czterech łapach
Na profilu Babci Natury można zauważyć jaką wielką miłością darzy zwierzęta i z jaką czułością opiekuje się nimi. Kontakt ze zwierzętami jest dla niej naturalny i działa uspakajająco. Umie słuchać ich potrzeb, zna granice, traktuje zwierzęta jak pełnoprawnych członków rodziny.
Biorąc pod uwagę jak wiele zwierząt ją otacza to jest to duża i szczęśliwa rodzina. Barbara ma dwa koty – Pole i Poldka, jednego psa – Reksia oraz kury, koguty i perliczki. Z regularnymi wizytami wpada kot Karmelek. Tworzy trwałe więzi z każdym zwierzakiem, które znajduje się pod jej opieką
– „Jestem bardzo związana również z moimi kurami. Znoszą jajka, dzięki którym mogę realizować moje zamysły dotyczące zdrowej diety”.
Opieki i troski nigdy nie jest za mało, bo nawet dzikie zwierzęta już ją znają.
– „Mam zaprzyjaźnione wiewiórki, które przez całą zimę codziennie odwiedzają mój taras i parapet. Systematycznie wykładam im orzechy włoskie, których na mojej działce jest bardzo dużo. Mam też zaprzyjaźnione dzięcioły i inne ptaki przylatujące na zimę. W moim ogrodzie żyją bażanty, ślimaki winniczki, gołębie grzywacze i ropuchy, a często pojawiają się sarny i zające”.
Opiekowała się wieloma zwierzętami przez całe swoje życie. Jedną z najbardziej niezwykłych historii zwierząt Barbary jest historia kota Szczepanka, syna jej pierwszej kotki Pusi. Kot zaginął na długie lata, zapewne ze względu na swoją nietypową urodę, która mogła przyciągnąć czyjąś uwagę. Po 10 latach niespodziewanie powrócił, jakby nigdy nie opuścił domu. Położył się w swoim ulubionym miejscu i pozwolił się pogłaskać.
– „Byliśmy w szoku. Wieczorem odszedł. Najwyraźniej było mu dobrze w domu, w którym obecnie mieszkał, a ja odzyskałam spokój, że żyje i ma się dobrze”.
Pomoc, która daje siłę
Barbara przygarnęła pięć bezdomnych kotów, w tym rodzeństwo Polę i Poldka, znalezione w przydrożnym rowie. Jedną z najbardziej pamiętnych historii jest Morusek – dziki kot, który codziennie rano przychodził dawać jej „miauczący koncert”. Był bardzo ostrożny i płochliwy, a jedynym znakiem jego obecności była miska z jedzeniem wystawiona specjalnie dla niego. Dopiero z czasem zaczął się powoli pokazywać i oswajać.
– „Przez następne dwa lata regularnie przychodził na śniadanie i kolację, po czym odchodził. Dałam mu imię Morusek, bo zawsze tak łapczywie jadł, że aż się brudził. Z biegiem czasu pozwalał do siebie podejść, ale nie dawał się pogłaskać. Był bardzo nieufny i bał się ludzi. Ktoś go na pewno skrzywdził, bo nieraz widziałam rany na jego głowie”.
Po pięciu latach zaufał na tyle by dać się podnieść i pogłaskać. Okazał się być miłym kotkiem, który polubił dotyk człowieka. Barbara pewnego dnia zauważyła, że Morusek jest pogryziony. Otoczyła go opieką, zabrała do weterynarza i czekała, kiedy przechodził ciężką operację.
– „Walczyłam o niego. Robiłam mu zastrzyki, przemywałam i dezynfekowałam ranę. Choroba miała różny przebieg. Gdy tylko następowała poprawa, zaraz przychodziło pogorszenie”.
Kiedy pojawiła się nadzieja, że uda mu się wyzdrowieć, z dnia na dzień pogorszyło mu się i odszedł na jej rękach.
Pasja, która nie ma wieku
Dziś Barbara żyje pełnią życia, w zgodzie z naturą i w otoczeniu zwierząt. Dni są wypełnione troską, pracą w ogrodzie, opieką nad pupilami, aktywnością fizyczną i pasją do dzielenia się przyrodą z innymi, zarówno w realnym świecie, jak i wirtualnym.
Wiek nie ogranicza kreatywności ani potrzeby dzielenia się pasją. Media społecznościowe stały się dla niej narzędziem nie tylko do edukacji i przekazywania wiedzy, ale też do budowania relacji i okazywania troski.
To opowieść o życiu w harmonii z otoczeniem, o empatii, której można uczyć przez całe życie, i o tym, że prawdziwe spełnienie przychodzi, kiedy pasja łączy się z działaniem. Bycie „Babcią Naturą” to nie tylko tytuł w internecie – to styl życia, który inspiruje i daje siłę, pokazując, że miłość do przyrody i chęć niesienia dobra nigdy nie przemija.
Jeśli chcecie poznać jeszcze lepiej Babcie naturę i towarzyszyć jej w codziennych przygodach, zajrzyjcie na jej Instagram: https://www.instagram.com/babcianatura/










