czwartek, 4 grudnia, 2025
  • O nas
  • Redakcja
  • Kontakt z nami
Brak wyników
Pokaż wszystkie wyniki
Portal dla Seniorów
  • Aktualności
  • Wydarzenia
  • Artykuły
    • Seniorzy inspirują
    • Podróże
    • Kultura
    • Sport i zdrowie
    • Bezpieczeństwo
  • Porady
Kontakt
Portal dla Seniorów
  • Aktualności
  • Wydarzenia
  • Artykuły
    • Seniorzy inspirują
    • Podróże
    • Kultura
    • Sport i zdrowie
    • Bezpieczeństwo
  • Porady
Brak wyników
Pokaż wszystkie wyniki
Portal dla Seniorów
Brak wyników
Pokaż wszystkie wyniki

„Na co niby za późno? Jeśli chcesz pisać to pisz. Prawdziwa satysfakcja smakuje dopiero przy słowie KONIEC” – rozmowa z Bożeną Mazalik, autorką Kryminalnych przypadków Matyldy

2025-12-01
w Seniorzy inspirują
Czas czytania: 9 min
A A
0
„Na co niby za późno? Jeśli chcesz pisać to pisz. Prawdziwa satysfakcja smakuje dopiero przy słowie KONIEC” – rozmowa z Bożeną Mazalik, autorką Kryminalnych przypadków Matyldy

Z wykształcenia umysł ścisły, z natury humanistka. Tak można krótko opisać Bożenę Mazalik, choć to ledwo muska jej życie. Kilka lat spędziła wraz z mężem w leśniczówce, wychowując synów, przemierzając lasy na koniu i ucząc się strzelania. W przerwach między polowaniami pisała, fotografowała, malowała  programowała. To życie, niby zwykłe, a jednak pełne kontrastów, znalazło odbicie w jej twórczości.

Pierwszą książkę, Baba na safari, napisała z prostego powodu: chciała zrobić coś lepiej niż inni. „Inspiracją była moim zdaniem kiepsko napisana książka o podobnej tematyce. Pomyślałam wtedy: phi… tak to i ja potrafię. Okazało się, że niekoniecznie. Stanęłam przed wyzwaniem, skoro już zaczęłam, musiałam być konsekwentna. Chciałam coś sobie udowodnić. A potem zakochałam się w pisaniu.”

Jak łączy Pani logiczne myślenie z literacką wrażliwością?

„Nie do końca jest to myślenie techniczne. Raczej logiczne i spójne. Nauki ścisłe uczą analizować. Natura humanistki pomaga mi odczuwać. Jedno i drugie potrzebne jest w sztuce pisania powieści. Bardzo pomaga mi to w konstruowaniu intrygi i przeplataniu wątków. Myślę trochę jak programistka: analizuję schematy, motywy i ich skutki ‘jeśli nie A, to B, a jeśli nie B, to C’. Może czasem zbyt komplikuję sytuacje. Ale staram się jej nie zagmatwać i to jest różnica. Komplikacja to zamierzone, logiczne złożenie – układanka, którą można rozwiązać. Gmatwanie to chaos bez reguł, w którym ginie i autor, i czytelnik.”

Pisze Pani, że „zmiana napędza”. Jakie zmiany najbardziej wpłynęły na Pani twórczość?

Nie mam w życiu spektakularnych zwrotów akcji. Moje życie jest spokojne, linearne. I może dlatego każda, nawet drobna zmiana jak przestawienie mebla dodaje mi energii. Zmiana mnie ożywia. Musi się coś dziać. Zawsze.

Skoro jesteśmy przy początkach, „Baba na safari” była Pani pierwszą książką. Jak narodziła się ta decyzja, by napisać własną opowieść?

Inspiracją do Baby była moim zdaniem kiepsko napisana książka o podobnej tematyce. Pomyślałam wtedy: phi… tak to i ja potrafię. Okazało się, że niekoniecznie. Stanęłam przed wyzwaniem, skoro już zaczęłam, skoro tak pomyślałam to musiałam być konsekwentna. Chciałam coś sobie udowodnić. A potem zasmakowałam w pisaniu.

To odkrycie doprowadziło później do „Kryminalnych przypadków Matyldy”. Skąd się wziął motyw porzucenia bohaterki przed ołtarzem? Jest to niewątpliwie fragment bardzo naładowany emocjami.

Z czystej wyobraźni. Każde słowo w tej książce jest wymyślone. Powieść pierwotnie miała być moim wspomnieniem z leśniczówki, ale nagle zrodził się kryminał i z realnymi zdarzeniami nie ma książka nic wspólnego. Popłynęłam.

Z kolei w „Złodziejskim spadku” przenosi nas Pani do Bawarii. Dlaczego właśnie tam? Jak dba Pani o autentyczność przestrzeni w powieści?

Miejsce jest dla mnie bardzo ważne, inspiruje mnie i uwiarygadnia historię. Dbam o autentyczność przestrzeni. Jeden czytelnik przy czytaniu „Ciosów słonia” sprawdził w Google jak długo jedzie się z parku Hwange do Bulawayo. Wyszło tyle, ile podałam. Musiało się w końcu zgadzać, bo, przede wszystkim sama przebyłam tę drogę, robiłam notatki. Poza tym, pisząc o tym, też sprawdziłam w nawigacji.

Czy są też postacie, z którymi czuje Pani szczególnie silną więź?

Szczególnie lubię starsze kobiety. Czasem trudno mi się utożsamić z młodą dziewczyną i staram się sobie przypomnieć, jak to kiedyś było. Jednak wymogi rynku często nakazują, by bohaterka była młoda, aby czytelniczki mogły się z nią identyfikować. W moim wnętrzu jednak pojawia się bunt. Chyba w końcu napiszę powieść z bohaterką w pełni dojrzałą – nie przepadam za określeniem „senioralna”. Wolę mądrą, doświadczoną kobietę, która przeszła swoje życie, a jej twarz jest świadectwem historii , a każda zmarszczka to efekt przeżytych doświadczeń.

Motywy natury, lasu i dzikiej przestrzeni pojawiają się w wielu opisach. W jaki sposób krajobraz i bliskość przyrody wpływają na sposób, w jaki opowiada Pani historie?

Jest naturalna konsekwencja mojego życia. Mieszkanie w lesie, i wciąż pod lasem, w pełni kształtuje moją narrację. Lubię od czasu do czasu wyjechać do miasta, ale nigdy na dłużej. Nie wyobrażam sobie życia bez możliwości wyjścia przed dom i posiedzenia na świeżym powietrzu. Dlatego natura w moich powieściach wynika z moich osobistych preferencji, a nie odwrotnie.

Jak patrzy Pani dziś na swój rozwój literacki od momentu napisania pierwszej powieści aż po „Złodziejskiego spadku”?

Mam nadzieję, że warsztat się rozwija. Widzę to, czytając starsze teksty. Dziś pisze mi się łatwiej, czasem. Bo każda powieść to jak wejście na inną górę. Trzeba się na nią wdrapać i to daje spełnienie. A jednocześnie za każdym razem zaczyna się od zera. Lubię pisać. Lubię czytać. Lubię słowa. Uważam, że to największy skarb człowieka. Czytanie i pisanie to zabawa dostępna tylko naszemu gatunkowi.

W Pani twórczości łączy się sensacja, kryminał, romans, literatura obyczajowa. Czy stara się Pani być elastyczną gatunkowo autorką?

Nie staram się, po prostu piszę. Dokładniej: zaczyna pisać moje kreatywne „ja”, a gdzieś w połowie muszę wkroczyć z rozsądkiem i merytoryką. Powieści odkrywam tak, jakby już gdzieś były zapisane, albo tworzę sytuację i stawiam w niej bohatera. Potem pojawia się zagadka i rozpoczyna się ciężka praca.

Gatunku nie wybieram, on sam się wybiera. W szufladzie mam powieść fantastyczną i kilka innych tekstów, które prawdopodobnie nigdy nie ujrzą światła dziennego, bo mój wewnętrzny cenzor na to nie pozwala. Ale to właśnie te rzeczy chyba lubię najbardziej.

Skończenie powieści to dla mnie sukces. Dla mnie wystarczający. Nie czuję presji, by za wszelką cenę publikować, ale w końcu miło jest móc podzielić się czymś, co narodziło się w nas. To chyba taki rodzaj ekshibicjonizmu.

W takim razie jak Pani odbiera rolę czytelników i recenzji w procesie pisania, czy ich opinie są dla Pani naturalnym źródłem inspiracji i korekty, czy raczej traktuje je jako element drugorzędny?

Bardzo cenię rolę czytelników. Bardzo się cieszę jeśli ktoś przeczyta moją książkę i sprawi mu to przyjemność. Jeśli ktoś przeczyta moją książkę i sprawi mu to przyjemność, jeśli miło spędzi czas, jeśli jakieś zdanie do niego dotrze albo pomoże spojrzeć inaczej na siebie i na życie, jeśli przy tym może odpocząć, uśmiechnąć się i nabrać dystansu to dla mnie wystarczy. Krytyka daje mi do myślenia. Często tylko potwierdza moje własne obserwacje: że coś było niedopracowane, że ten fragment nie wyszedł. To pomaga. A pochwały? To już czysta przyjemność

A jak wygląda ta praca od kuchni? Ma Pani swoje rytuały pisarskie?

Jasne. Na pisanie powieści trzeba się zaprogramować. To nie jest tak, jak sądziła moja znajoma, pytając z przekąsem: ‘To co, siadasz sobie i piszesz, jak masz wenę?’ Dawno mnie nic tak nie rozbawiło. Pisanie to ciężka praca. Nawet jeśli traktuję je jak zabawę, jak coś dobrowolnego, bo przecież nie muszę z tego żyć.

Bardzo lubię metaforę Katarzyny Bondy: każda powieść to inna góra do zdobycia. Zgadzam się. To wyzwanie jak dla alpinisty: nie musisz, ale musisz. Pokonać siebie, sprawdzić, na co cię stać. Nie ogranicza mnie konieczność zarobku, ale żeby skończyć. Trzeba mieć determinację. Usiąść na czterech literach i zabrać się do roboty. Na początku wydaje się, że „napisze się samo”, ale potem przychodzi etap, gdzie trzeba się pomęczyć.

Skoro pisanie wymaga takiej determinacji i wysiłku, skąd czerpie Pani inspirację do tworzenia swoich historii?

Lubię obserwować ludzi, choć często ograniczam się jedynie do patrzenia i to mi wystarcza. Nie staram się wyciągać wniosków ani oceniać. Natura natomiast, w całej swojej bogatej szacie, otwiera w moim umyśle różne „szufladki”. Nie jest to klasyczna inspiracja, nie porusza mnie widok surowej góry ani szemrzącego strumienia. A jednak nagle, w środku, rodzi się zdanie, zarys fabuły, myśl, która może stać się początkiem powieści, najczęściej całkowicie niezwiązana z tym, co właśnie widzę. Nie lubię wracać do wspomnień, choć „Baba na safari” była wyjątkiem. Czasem zastanawiam się, czy nie powinnam spisać wszystkich anegdot, jakie przyniosło mi życie, dawne, nie zawsze przyjemne zdarzenia dziś potrafią wywołać śmiech.

Czy zdarza się Pani przez moment zwątpić w sens tworzenia, zwłaszcza będąc osobą, która ma tak bogaty bagaż życiowy? I jeśli tak, co Panią z tych kryzysów wyciąga?

Ostatnio coraz częściej. Nie tracę sensu tworzenia, tylko publikowania. Za dużo tego wszystkiego. Piszą niemal wszyscy, promocja przeważa nad treścią, a ja jestem z pokolenia wychowanego w duchu skromności i pokory. Nie potrafię się promować. Jestem temu niechętna. Piszę teraz kolejną powieść i opowiadanie do antologii. Ale jeśli tej powieści nie uda się wydać, to trudno. To nie będzie dla mnie tragedia ani rozczarowanie. W ciągu 13 lat miałam 7 publikacji (licząc antologie), 3 powieści i jedną książkę reporterską. Traktuję to jako formę zabawy.

Gdy nie piszę, to nie jest kryzys. Blokady mnie nie paraliżują, nie rozpaczam. Cieszy mnie ogród, podróż, dobra książka. Pisać muszę. Dla siebie. Najlepiej rano, czasem też wieczorem. Najczęściej są to teksty psychologiczne, filozoficzne. Na miarę wieku i czasów. Przyglądam się sobie, światu, ludziom, myślę i wyciągam wnioski. Gdybym nie mogła pisać albo choćby dyktować to dopiero byłaby tragedia. Ostatnio wróciłam do pisania ręcznego, w zeszycie, z premedytacją. Jako nowe doświadczenie. I zauważyłam, że pisze się inaczej. Chyba mądrzej. Jest chwila na zastanowienie. I wtedy nie tylko palce, ale i głowa zaczynają naprawdę pisać.

Pamięć, a czasem jej zawodność, bywa w Pani opowieściach cieniem między fikcją a prawdą. Napisała Pani, że „część z tych wydarzeń jest prawdą, chyba, bo pamięć to najmniej pewna rzecz”. Jak Pani pracuje z pamięcią w literaturze?

Co tak naprawdę pamiętamy? I kto może to potwierdzić? Wspomnienia są subiektywne, nasycona emocjami, skażone wyobraźnią, emocją, jakimś prywatnym programowaniem neurolingwistycznym.  Ja sama z mężem często zupełnie inaczej pamiętam te same sytuacje. To bardzo ludzkie, że mamy skłonność do konfabulacji, halucynacji. Dziś tak łatwo zarzuca się to sztucznej inteligencji, a przecież to efekt ‘ludzkiego kodu’. Lata programowania umysłu. Jako pisarka staram się być elastyczna i empatyczna, ale ile z tego wychodzi to już osobna sprawa.

Patrząc na swoje życie i doświadczenia, czy dziś, jako seniorka, inaczej odbiera Pani inspiracje i sposób patrzenia na świat niż kiedyś? Czy zmieniły się źródła twórczości lub wrażliwość, z jaką Pani obserwuje otoczenie?

Dla mnie słowo „seniorka” to jedynie etykietka. W środku wciąż czuję się jak czterdziestolatka. Mam wrażenie, większość osób w tym wieku biologicznym określanym jako seniorzy nie czują się nimi. Choć spotkałam też ludzi, którzy wydawali się starzy od zawsze. Nigdy do końca nie wiem, co mnie inspiruje. Mój sposób patrzenia na świat nie jest stały i nie zmienia się jak funkcja rosnąca czy malejąca. Jest raczej chaotyczny, czasem wręcz niezależny od czegokolwiek. Może wrażliwość się zmienia, ale niekoniecznie pogłębia. A sposób, w jaki odbieram świat? Czasem przeraża mnie jego surowość, a innym razem niewiele potrafi mnie już zaskoczyć.

Mówiąc o sposobie, w jaki postrzega Pani świat i szuka inspiracji, trudno nie zapytać: którzy pisarze i dzieła wciąż stanowią dla Pani niewyczerpane źródło natchnienia?

Terry Pratchett jest dla mnie czystą przyjemnością. Jego słowa wciągają, a sposób, w jaki obserwuje świat i przekłada go na metaforę Świata Dysku, jest niezwykły. W powieściach, które czytam, musi się dziać coś konkretnego: przygoda, zagadka, tajemnica. Zaczytuję się w fantastyce w każdej formie. Inspiracja i natchnienie mogą nadejść z każdego przeczytanego zdania, z obserwacji drzewa, czasem z snu, a czasem z nagłego olśnienia czy epifanii.

Skoro wiek nie ogranicza twórczości ani wrażliwości, jak zachęciłaby Pani osoby dojrzałe, które marzą o pisaniu, ale boją się, że „jest już za późno”?

Na co niby miałoby być za późno? Jeśli chcesz pisać to po prostu pisz. A jeśli próbowałeś i efekt Cię nie satysfakcjonuje to zapisz się na kurs, popraw warsztat, dowiesz się, co i dlaczego nie gra. Nigdy nie jest za późno, nikt nie może Ci tego zabronić. Jeśli pisanie kogoś kusi to powinien spróbować i nie odpuszczać. Pisać przede wszystkim dla siebie, bo to ogromna satysfakcja, a szczególnie smakuje słowo KONIEC pisane na ostatniej stronie. To prawdziwe spełnienie.

Tagi: Bożena mazalikkryminalne przypadki matyldyksiążkipisaniepracatwórczośćzłodziejski spadek
UdostępnijTweet

Powiązane Artykuły

„Niewidzialna choroba”. Sabina o życiu z alzheimerem mamy
Aktualności

„Niewidzialna choroba”. Sabina o życiu z alzheimerem mamy

Sabina przez długi czas nie wiedziała, że jej mama choruje. Zwykłe roztargnienie, zapomniane słowa, gubione pieniądze, wydawały się częścią starości....

2025-11-03
Aktywni, pełni pasji i doświadczenia – poznaj seniorów z całej Polski, którzy będą eskortować piłkarzy na murawę
Aktualności

Aktywni, pełni pasji i doświadczenia – poznaj seniorów z całej Polski, którzy będą eskortować piłkarzy na murawę

W dniach 3–5 października 2025 roku, podczas wszystkich meczów 11. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy, na murawie obok piłkarzy pojawią się...

2025-10-02
Lekcje przyrody przeniosła do internetu – tam rozkwitła jako Babcia Natura
Aktualności

Lekcje przyrody przeniosła do internetu – tam rozkwitła jako Babcia Natura

Barbara od zawsze wiedziała, że jej życie będzie związane z przyrodą. To mama nauczyła ją miłości do natury i razem...

2025-09-16
Ta kobieta przepłynęła z Kuby na Florydę w wieku 64 lat!
Aktualności

Ta kobieta przepłynęła z Kuby na Florydę w wieku 64 lat!

177 km otwartego oceanu do przepłynięcia. Ciemna, chłodna woda, która skrywa swoje tajemnice. Niebezpieczne prądy, fale, parzące ciało meduzy i...

2025-08-27
Następny artykuł
Zimowe oszczędzanie energii bez marznięcia — praktyczny plan dla seniora mieszkającego samemu

Zimowe oszczędzanie energii bez marznięcia — praktyczny plan dla seniora mieszkającego samemu

Przed świętami szukamy elastycznych sposobów na dodatkowy dochód. Sprzedaż bezpośrednia wraca do łask jako łatwo dostępny model dorobienia

Przed świętami szukamy elastycznych sposobów na dodatkowy dochód. Sprzedaż bezpośrednia wraca do łask jako łatwo dostępny model dorobienia

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zaobserwuj nas

Fundacja Przyszłość Pokoleń

Polecamy dla Ciebie

Weekend Seniora z Kulturą – sprawdź co będzie się działo

Weekend Seniora z Kulturą – sprawdź co będzie się działo

2025-09-11
Jak oszczędzać przy codziennych zakupach i wciąż kupować to, co potrzebne

Jak oszczędzać przy codziennych zakupach i wciąż kupować to, co potrzebne

2025-10-28
Polish Camerata zaprasza na jesienne koncerty w Łodzi – wstęp wolny!

Polish Camerata zaprasza na jesienne koncerty w Łodzi – wstęp wolny!

2025-08-27
Jak dbać o telefon?

Jak dbać o telefon?

2024-09-20

Dla Twojego bezpieczeństwa

Portal dla Seniorów

Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, w ramach Rządowego Programu Wspierania Rozwoju Organizacji Poradniczych na lata 2022-2033

Sprawdź również

Przed świętami szukamy elastycznych sposobów na dodatkowy dochód. Sprzedaż bezpośrednia wraca do łask jako łatwo dostępny model dorobienia

Zimowe oszczędzanie energii bez marznięcia — praktyczny plan dla seniora mieszkającego samemu

„Na co niby za późno? Jeśli chcesz pisać to pisz. Prawdziwa satysfakcja smakuje dopiero przy słowie KONIEC” – rozmowa z Bożeną Mazalik, autorką Kryminalnych przypadków Matyldy

Zimowa depresja u seniorów – jak przetrwać krótkie, szare dni

Social Media

Facebook
Twitter
Instagram

Fundacja Przyszłość Pokoleń

kontakt@przyszloscpokolen.pl
+48 576 100 720
ul. Grodzka 7,
50-115 Wrocław

© 2024 tojasenior.pl - Grupa B Media

  • Strona Główna
  • Kontakt
  • Polityka Prywatności
  • Deklaracja dostępności
Brak wyników
Pokaż wszystkie wyniki
  • Aktualności
  • Wydarzenia
  • Artykuły
    • Seniorzy inspirują
    • Podróże
    • Kultura
    • Sport i zdrowie
    • Bezpieczeństwo
  • Porady
O nas
Redakcja
Kontakt z nami
Przejdź do treści
Otwórz pasek narzędzi Narzędzia ułatwień dostępu

Narzędzia ułatwień dostępu

  • Zwiększ tekstZwiększ tekst
  • Zmniejsz tekstZmniejsz tekst
  • Skala szarościSkala szarości
  • Wysoki kontrastWysoki kontrast
  • Negatywny kontrastNegatywny kontrast
  • Jasne TłoJasne Tło
  • Linki podkreśloneLinki podkreślone
  • Czytelna czcionkaCzytelna czcionka
  • Resetuj Resetuj